Czas wracać do domu. Pobudka i pakowanie. Było dużo roboty. W nocy padało trochę i namiot był lekko mokry a do tego brudny. Poranna gimnastyka z wilgotną szmatką i namiot lśnił. Śniadanie i pakowanie trwało aż do 11-tej.
Pierwszym punktem ostatniej wycieczki po Sardynii był supermarket w Olbii koło lotniska. Obowiązkowe zakupy - nic przyjemnego.